„Ojczyna się składa także i z kiełbasy”

„Ojczyna się składa także i z kiełbasy” – powiada Antoni Słonimski. I owszem, zwłaszcza, że już samą nazwę ma arcypolską. Choćby tysiąc językowych atletów zjadło tysiąc kotletów, to i tak nie udowodnią obcego pochodzenia słowa kiełbasa, ani nie ustalą źródłosłowu, po kiełbasa to jedno z tzw. polskich słów pierwszych. Wyobraźmy więc sobie: zaledwie nasz biały orzeł ląduje w Gnieźnie, a już gdzieś nieopodal jakiś zażywny kmieć nabija kiszkę świeżym mięsiwem i, nie wiedzieć dlaczego, nazywa ją kiełbasą.

Niezrównany Stanisław Jachowicz (ten od „wlazłkotka”) ujął wierszem znakomity wkład kiełbasy w nasze pradzieje:

Gdy aniołowie Piasta chatę odwiedzili|
Powiadają nam dzieje: mięso rozmnożyli.
Tym mięsem były kiełbasy.
W bigosie i kiełbasach tak zasmakowali,
Że mu piękną koronę polską za to dali.

Dalejże narody zazdrościć nam takich początków. Poeta niestety nie zdradza, czy Piast, prócz kiełbasy, podjął aniołów kieliszkiem jakiejś białej mocy, ale doprawdy patriotycznie jest uważać, że nie mogło być inaczej.

W dziejach polskiej kiełbasy byli i tacy wierszokleci, którzy darzyli ją namiętnością, by tak rzec, intymną. Satyryk kryjący się pod pseudonimem „Zdzich” zamieścił taki oto najprawdziwszy sonet z okresu I wojny światowej:

 

Widzę cię boska, jak zza mgły powoli
Wychodzisz cała w szaty tęcz owiana,
W świetlanych blasków jasnej aureoli
Stajesz przede mną i kusisz co rana.

 

W wielkiej się pławię pożądanie męce
Namiętność moja schodzi do zenitu,
W niecierpliwości zacieram aż ręce,
Z kolosalnego na cię apetytu.

 

Trzęsę się, rzucam, tonę cały w pocie,
Oczy ku tobie spoglądają łaso,
Nerwy drżą ciągle w rozkosznej ochocie…

 

Lecz ty niedobra z swą szatańską krarą
Idziesz do tego, kto ma monet krocie,
O! Smakowita krakowska kiełbaso!!!

Czyż nie budzi się w nas gwałtowne pożądanie choćby malutkiego pętka? Gdyby ów tajemniczy piewca doczekał naszych czasów, udałby się zapewne pod skrzydła „Pegaza” i bez „monet kroci” zaznał rozkoszy aż w pięciu wersjach, bo tyle podaje się tam kiełbas. Rzecz jasna na zagrychę. I ciało, i duch dostępują absolutu!